powrót

5 października 2003 16:00

Uzasadnia ten, kto chce zmian

Minister spraw zagranicznych Włoch o głosowaniu w UE

 (PAP) 04-10-2003, ostatnia aktualizacja 04-10-2003 20:01 www.gazeta.pl

4.10.Rzym (PAP) - Minister spraw zagranicznych Włoch Franco Frattini wyraził w sobotę w Rzymie przekonanie, że sprzeciw Polski i Hiszpanii wobec zaproponowanej przez Konwent Europejski zasady podejmowania decyzji w Unii nie zahamuje procesu przygotowywania konstytucji europejskiej

Frattini przedstawił prasie wyniki sobotnich obrad - z udziałem przywódców 25 państw członkowskich i wstępujących do UE - inaugurujących konferencję międzyrządową na temat konstytucji

Jeśli Polska i Hiszpania nie zgodzą się na przyjęcie proponowanej przez Konwent zasady podejmowania decyzji tzw. podwójną większością głosów, to w konstytucji zostanie utrzymany zapis Traktatu Nicejskiego - powiedział Frattini

Szef dyplomacji włoskiej powiedział też, że oczekuje od Polski i Hiszpanii uzasadnienia przyjętego przez oba państwa stanowiska i otwartej dyskusji wszystkich uczestników konferencji na ten trudny temat. (PAP) ako/ jd/ ro/



Mój komentarz

Cytat: ' Szef dyplomacji włoskiej powiedział też, że oczekuje od Polski i Hiszpanii uzasadnienia przyjętego przez oba państwa stanowiska i otwartej dyskusji wszystkich uczestników konferencji na ten trudny temat. '

Kwestia uzasadniania stanowiska

Powyższa wypowiedź Frattiniego razi brakiem logiki z uwagi na dochowanie zgodności myślenia i postepowania z dwoma zasadami. Z zasadą poszanowania woli drugiej strony i z zasadą postępowania racjonalnego, która mówi, że jeśli chcę dokonac zmiany na lepsze, to muszę widzieć i muszę umieć pokazać innym, że propozycja zmiany poprawia stan dotychczasowy.

Dochowanie zasady poszanowania woli drugiej strony

Skoro zostało coś ustalone w Nicei, z całą powagą tamtego zgromadzenia, to ten, kto jest z dotychczasowych ustaleń zadowolony, ten czeka ciągu dalszego. Ten, kto z dotychczasowych ustaleń nie jest zadowolony, ten informuje , że zamierza złożyć propozycje zmian. Przeprasza najpierw, że postało mu w głowie zmienić to, co wcześniej uroczyście i wspólnie ustalił z druga stroną a następnie informuje , że dysponuje całym zestawem uzasadnień , z których wyniknie jasno, że proponowane zmiany uszczęśliwią nie tylko jego , ale także drugą stronę ( pozostałych członków zgromadzenia).

Kontynuując tę myśl , Polska i Hiszpania chce zachowania dotychczasowych ustaleń, więc to zadaniem Francuzów i Niemców ( i byc może kogoś jeszcze) jest poinformowanie o chęci dokonania zmian z uroczystym zapewnieniem, że ich pragnienim jest wspólne dobro, oraz że mają przygotowane gruntownie przemyślane uzasadnienia, które są gotowi przedłożyć w dyskusji.

Sprawa jednak przedstawia się tak, że propozycje zostały 'przywiezione w teczce' (jak to mówiło się w PRL-u) , a zgromadzenie zdaje się nie zauważać naruszenia porządku całości obrad , a takim porządkiem jest łańcuch kolejnych zjazdów , kolejnych obrad i kolejnych ustaleń, i traktuje te aktualne obrady jak zgromadzenie dla zatwierdzenia dokumentu.

W tej sytuacji, ten, kto zmian nie wnosił i ich nie chce, jawi się jako tzw. 'hamulcowy'. Stąd stwierdzenie Frattiniego, który zdaje się dopiero to ostatnie zauważać i dlatego mówi : sprzeciw Polski i Hiszpanii wobec zaproponowanej przez Konwent Europejski zasady podejmowania decyzji w Unii nie zahamuje procesu przygotowywania konstytucji europejskiej . Frattini postrzega Polskę i Hiszpanów jako hamulcowych i stąd bierze się jego zapewnienie, że procesu nie powstrzymają.

Myśl druga. Racjonalne działanie.

Sytuacja jest poważna, bo jeśli ustali się taki obyczaj dokonywania zmian pomiędzy kolejnymi zjazdami, zmian które naruszają poprzednie ustalenia, zmian dokonywanych poza zgromadzeniem wszystkich członków, z jednoczesnym kuriozalnym wymogiem obowiązku uzasadniania dla tego, który upiera się przy poprzednich ustaleniach, to sytuacja wymknie się spod kontroli logiki racjonalnego działania. Spróbujmy to sobie wyobrazić.

Jak to powiedziałem na wstępie, zmian dokonuje się w odniesieniu do stanu przed , bo dokonując zmian (na lepsze oczywiście nie na gorsze) musimy wykazać różnicę pomiędzy stanem 'przed' a proponowaną sytuacją 'po'. Stąd konieczne jest pokazanie, że to co zmieniamy jest w jakimś stopniu niedostateczne, a to co proponujemy przewyższa stan dotychczasowy.

Kto może dostarczyć takiej argumentacji ?

Jeżeli ciężar argumentacji spocznie na tych, którzy nie widzą potrzeby zmian, to w jaki cudowny sposób wyprodukują oni zestaw ułomności dotychczasowej sytuacji, dla wykazanie potrzeby dokonania zmian na lepsze ? Przecież wogóle nie dostrzegają ułomności , dlatego zmian nie chcą i nie proponują. Więc od nich takiego zestawu argumentów o ułomności sytuacji dotychczasowej darmo oczekiwać.

A jeśli jednak uprze się ktoś (jak Frattini) i postawi im wymóg ( tym, którzy nie widza potrzeby zmian) , by uzasadnili dlaczego zmian nie chcą , to wtedy oni zgodnym chórem są w stanie jedynie zakrzyknąć : Bo nam z tym dobrze ! To jest pełny zestaw odpowiedzi uzasadniającej brak pragnienia zmian. Co z taką argumentacją można zrobić dalej ? - czy ona moze wskazać drogę do dokonania zmian ? Oczywiście , że nie może.

Druga strona medalu

Jest i druga strona medalu. Jeśli przyzwyczaimy się (cały czas rozważamy stan hipotetyczny) , że wnoszący propozycję nie są zobowiązani do dokonania argumentacji, to sypnie sie lawina propozycji, których twórcy , w swoim mniemaniu w swoim jedynie umyśle , będą swomi pomysłami zachwyceni, ale nikt poza nimi nie zapozna się z hipotetycznymi zaletami ich pomysłów, za to wszyscy razem będą mieli okazję zapoznania sie z rzeczywistymi skutkami ich pomysłów w przyszłości. Będą to takie skutki, których nikt, nawet sami twórcy, nie będą w stanie wyobrazić sobie przedtem. Czyli jest to wcielenie w życie metody sprawdzania każdego pomysłu na własnej skórze i taką propozycję widzimy właśnie przedłożoną w Rzymie.

Oficjalnie przedłożył ją Frattini, ale zdaje się nie być w tym odosobniony, bo nie słychać sprzeciwów.

Powiało grozą, ale na szczęście , póki co , jeszcze jest to wizja hipotetyczna, chociaż nie słychać niestety żadnego głosu sprzeciwu przeciwko takiemu scenariuszowi zdarzeń. Od postanowień obradujących członków zależy, czy ten nonsens ulegnie powstrzymaniu. Należy jednak bić na alarm, bo to jest Nasza Europa.

Kwestia dyskusji

Dyskusja jest oczywiście niezbędna dla uzasadnienia wniesionych propozycji zmian, dla wymiany poglądów i w końcu dla wypracowania ustaleń końcowych. Stwierdzenie jest więc trywialne z racjonalnego punktu widzenia, choć zalatuje tu atmosferą PRL-u , kiedy organizowano właśnie pozorne dyskusje, dla czynienia pozorów racjonalności działania a pomysły były zatwierdzane, zanim zaczęły się obrady

Kwestia trudności bądź łatwości tematu

Czy ta kwestia jest trudna - z pewnością. Czy jest ona trudniejsza od innych ? - nie sądzę. W tym apelu tkwi ukryta myśl o konflikcie interesów, które mogą zagłuszyć rozum.



powrót